środa, 19 listopada 2014

Rozdział 3

 Oczami Klaudi
   Zadzwoniłam do babci z prośbą o przywiezienie mu do szpitala piżamy kosmetyczki, szczoteczki i paru koszulek oraz jeansów. I wtedy się zaczęło : "Ale dlaczego ?" , " Co się stało ? " , " Nic Ci nie jest ? ". Powiedziałam jej żeby się nie martwiła i że wyjaśnię jej wszystko jak się spotkamy.
   Dziwna kobieta - pomyślałam.
   Nagle do baru wpadła ta samo rudowłosa pielęgniarka, którą pytałam w jakiej sali będzie leżał Brajan. Rozejrzała się po ludziach i jej wzrok zatrzymał się na mnie.
   Westchnęła, jak dla mnie troch zbyt teatralnie.
   - Obudził się - niemal wyszeptała.
   Zerwałam się i chwile później już biegłam na drugim piętrze. Skręciłam w prawo i wpadłam do sali 352.
   Leżał na ostatnim łóżku przy oknie. Głowę miał odwróconą w moja stronę, pewnie narobiłam hałasu. Miał takie puste spojrzenie i Jezu, jaki on był blady ! Zabandarzowana głowa i ręka.
   Powoli przemaszerowałam przez pokój, powstrzymując sis od rzucenia się przyjacielowi na szyje i niezwracajac uwagi na innych chłopakiów, którzy na mój widok zaczęli gwizdać. Złapałam jeszcze bledszą niż zwykle rękę chłopaka.
   - Hej.
   - Cześć - wyszeptał beznamiętnym głosem. Juz na mnie nie patrzył, tylko w okno. Zabolało.
   - Ej, co się stało ? - spytałam.
   Odwrocił do mnie głowę. Jego oczy pełne bólu sprawiły, że przeszedł mnie dreszcz.
   - Boję się.
   - Ty ?! - spytałam ironicznie. - Czego ?
   - Śmierci, bólu, tęsknoty - znów na mnie nie patrzył.
   - Nie umrzesz - zaprzeczyłam.
   - Ale prawie umarłem. Słyszałem jak mówili mowili - zaczął kręcić głową. - Ale nie tego boje się najbardziej. Boje się, ze zostaniesz sama.
   - Tak się nie stanie. Żyjesz i to się liczy.
   W tej chwili weszła rudowłosa pielęgniarka niosąc moja torbe, plecak Brajana i moją komórkę.
   - Młoda panno, zostawiłaś to na dole - powiedziała, ze złością.
   - Dziękuję. Jestem pani wdzięczna - uśmiechnełam się jak najładniej potrafiłam. Twarz tamtej złagodniała.
   Dopiero teraz zobaczyłam chłopaków, którzy przebywali w tym samym pomieszczeniu. Jeden miał może 14 lat i patrzył się nie na moją twarz, lecz niżej. Drugi miał może 19 lat i ślinił się na mój widok. Naprawdę ?
   Pielęgniarka wyszła. Spojrzałam na telefon. Żadnych nieobedranych połączeń i jedna wiadomość od babci : " która sala ? ". Szybko jej odpisałam mając nadzieje, że nie błądzi po korytarzach. Po niecałych dwóch minutach pojawiła się zaaferowana w sali. Zobaczyła mnie i odetchnęła z ulgą, ale gdy zobaczyła Brajana głośni wciągnęła powietrze. Podbiegła do nas , rozdzieliła nasze wciąż złączone ręce i sama pochwyciła dłoń chłopaka.
   - Co się stało ? - rzuciła pytanie do nas obojga.
   - Nic - odpowiedział Brajan.
   Spiorunowałam go wzrokiem, lecz on zawzięcie wpatrywał się w sufit.
   - Brajan wpadł pod samochód.
   - O mój Boże! - krzyknęła babcia.
   - Nic mi nie jest ! - zaprzeczył mój przyjaciel.
   A jednak mówiłeś, że się boisz ! - chciałam mu krzyknąć w twarz. Udawał twardziela, gdy sprawa była poważna. Wszystko się we mnie gotowało .
   - Coś mu jest ? - spytała.
   Pokreciłam głową.
   - Okej, to trzymaj swoje rzeczy młoda i dajcie znać wieczorem. Po zyjde do was jutro. Teraz muszę iść pozałatwiać parę spraw - próbowała być wyluzowana, ale jej nie wyszło. Kiwnełam głowa i wyszła, zostawiając nas samych. No prawie samych...
...................................................................................................
I tak prezentuje, się trzeci rozdział =D Przepraszam, że tak długo to zajęło, ale miałam troszku nauki.
 
5  KONENTARZY = NASTĘPNY ROZDZIAŁ

6 komentarzy: