Zadzwoniłam do babci z prośbą o przywiezienie mu do szpitala piżamy kosmetyczki, szczoteczki i paru koszulek oraz jeansów. I wtedy się zaczęło : "Ale dlaczego ?" , " Co się stało ? " , " Nic Ci nie jest ? ". Powiedziałam jej żeby się nie martwiła i że wyjaśnię jej wszystko jak się spotkamy.
Dziwna kobieta - pomyślałam.
Nagle do baru wpadła ta samo rudowłosa pielęgniarka, którą pytałam w jakiej sali będzie leżał Brajan. Rozejrzała się po ludziach i jej wzrok zatrzymał się na mnie.
Westchnęła, jak dla mnie troch zbyt teatralnie.
- Obudził się - niemal wyszeptała.
Zerwałam się i chwile później już biegłam na drugim piętrze. Skręciłam w prawo i wpadłam do sali 352.
Leżał na ostatnim łóżku przy oknie. Głowę miał odwróconą w moja stronę, pewnie narobiłam hałasu. Miał takie puste spojrzenie i Jezu, jaki on był blady ! Zabandarzowana głowa i ręka.
Powoli przemaszerowałam przez pokój, powstrzymując sis od rzucenia się przyjacielowi na szyje i niezwracajac uwagi na innych chłopakiów, którzy na mój widok zaczęli gwizdać. Złapałam jeszcze bledszą niż zwykle rękę chłopaka.
- Hej.
- Cześć - wyszeptał beznamiętnym głosem. Juz na mnie nie patrzył, tylko w okno. Zabolało.
- Ej, co się stało ? - spytałam.
Odwrocił do mnie głowę. Jego oczy pełne bólu sprawiły, że przeszedł mnie dreszcz.
- Boję się.
- Ty ?! - spytałam ironicznie. - Czego ?
- Śmierci, bólu, tęsknoty - znów na mnie nie patrzył.
- Nie umrzesz - zaprzeczyłam.
- Ale prawie umarłem. Słyszałem jak mówili mowili - zaczął kręcić głową. - Ale nie tego boje się najbardziej. Boje się, ze zostaniesz sama.
- Tak się nie stanie. Żyjesz i to się liczy.
W tej chwili weszła rudowłosa pielęgniarka niosąc moja torbe, plecak Brajana i moją komórkę.
- Młoda panno, zostawiłaś to na dole - powiedziała, ze złością.
- Dziękuję. Jestem pani wdzięczna - uśmiechnełam się jak najładniej potrafiłam. Twarz tamtej złagodniała.
Dopiero teraz zobaczyłam chłopaków, którzy przebywali w tym samym pomieszczeniu. Jeden miał może 14 lat i patrzył się nie na moją twarz, lecz niżej. Drugi miał może 19 lat i ślinił się na mój widok. Naprawdę ?
Pielęgniarka wyszła. Spojrzałam na telefon. Żadnych nieobedranych połączeń i jedna wiadomość od babci : " która sala ? ". Szybko jej odpisałam mając nadzieje, że nie błądzi po korytarzach. Po niecałych dwóch minutach pojawiła się zaaferowana w sali. Zobaczyła mnie i odetchnęła z ulgą, ale gdy zobaczyła Brajana głośni wciągnęła powietrze. Podbiegła do nas , rozdzieliła nasze wciąż złączone ręce i sama pochwyciła dłoń chłopaka.
- Co się stało ? - rzuciła pytanie do nas obojga.
- Nic - odpowiedział Brajan.
Spiorunowałam go wzrokiem, lecz on zawzięcie wpatrywał się w sufit.
- Brajan wpadł pod samochód.
- O mój Boże! - krzyknęła babcia.
- Nic mi nie jest ! - zaprzeczył mój przyjaciel.
A jednak mówiłeś, że się boisz ! - chciałam mu krzyknąć w twarz. Udawał twardziela, gdy sprawa była poważna. Wszystko się we mnie gotowało .
- Coś mu jest ? - spytała.
Pokreciłam głową.
- Okej, to trzymaj swoje rzeczy młoda i dajcie znać wieczorem. Po zyjde do was jutro. Teraz muszę iść pozałatwiać parę spraw - próbowała być wyluzowana, ale jej nie wyszło. Kiwnełam głowa i wyszła, zostawiając nas samych. No prawie samych...
...................................................................................................
I tak prezentuje, się trzeci rozdział =D Przepraszam, że tak długo to zajęło, ale miałam troszku nauki.
5 KONENTARZY = NASTĘPNY ROZDZIAŁ
Cuudoo *-* daj nexta ;)
OdpowiedzUsuńBiedna Klaudia ciekawa jestem dlaczego Brajan taki jest :/
OdpowiedzUsuńBrajan i Klaudia zakochana para <333
OdpowiedzUsuńPiękne <3
OdpowiedzUsuńCudowne *.*
OdpowiedzUsuńswietnie
OdpowiedzUsuń