OCZAMI KLAUDII
Postawiłam miskę z sałatką na stole i zajęłam miejsce obok Brajana. Spojrzałam na niego.
Kocham Cię - przekazałam mu telepatycznie. Jego oczy mówiły mi to samo. Naprawę go kochałam. Nie wyobrażałam już sobie życia bez niego.
- A więc... - zaczął dziadek kiedy babcia usiadła koło niego i wszyscy zaczęli jeść. - Mam tak prośbę dzieci.
- Tak? - spytałam.
Brajan uniósł głowę.
- Źebyscie się tak nie obściskiwali na widoku - oznajmił szybko skrępowany.
- Zygmunt! - obużyła się babcia. - Mówiłam Ci : "Niech nacieszą się sobą!" !
Zaczerwieniłam się, a chłopak siedzący obok najpierw zrobił wielkie oczy, potem zbladł. Pokonaliśmy powoli głowami.
Praktycznie do końca kolacji nikt się nie odzywał. Dopiero gdy kończyliśmy deser dziadek zagadnął Brajana:
- Brajanie. Nigdy się ciebie o to nie pytałem. Co z twoją matką?
- Spojrzałam z niepokojem na Brajana. Oczywiście, wiedziałam co z nią jest, a raczej co z nią było. Smutna historia.
- Ona, yyy... - zająkał się. - Ona...
- Nie musisz odpowiadać jeśli nie chcesz - przerwałam mu.
- Nie! - zaprotestował. - Twoi dziadkowie mnie przyjęli pod swój dach, więc muszą wiedzieć dlaczego musiałbym mieszkać sam. Ona popełniła samobójstwo - wyrzucił z siebie jednym tchem zwracając się do dziadków.
Babcia wciągnęła głośno powietrze, a dziadek się zmieszał.
- Ja przepraszam nie wiedziałem.
- Nic się nie stało.
Wstałam.
- Dziękuję - powiedziałam. - Będę szła już spać. Miłej nocy życzę.
Poszłam na górę do swojego pokoju i ruszyłam do jednej z łazienek (tej z drzwiami do mojego pokoju). Napuściłam sobie gorącej wody do wanny i weszłam do niej. Siedziałam tam z jakieś czterdzieści minut. Wyszłam w bokserkach i czarnej koszulce unisex z wizerunkiem minionka Kevina.
Na moim łóżku zastałam Brajana obranego tylko w czarne dresy ze ściągaczem do spania. Bez koszulki. Jego twarz była w cieniu, ale światło księżyca (bo było już ciemno) padające z okien balkonu oświetlało jego plecy. Teraz wiedziałam jego każdy napinający się mięsień.
- Yyy... Cześć - odezwałam się.
- Hej - wstał i złapał mnie za dłonie. - Nie słyszałem kiedy wyszłaś.
- Co tu robisz? - spytałam.
Uniosłam głowę i lekko mnie pocałował. Od moich ust przeszedł mnie dreszcz po całym ciele zostawiając po sobie morze lawy. Spojrzał mi w oczy.
- Pragnę cię - wyszeptał.
Tak jak po południu wplotłam palce w jego włosy. Ja też go pragnęłam. Bardziej niż nikogo innego. Pocałował mnie Jeszce raz z taką namiętnością, z takim uczuciem, że padłam na łóżko ciągnąć go za sobą. Oparł się na zdrowej ręce. Ściągnęłam szybko koszulkę. Chłopak zaczął mnie całować po obojczyku. Jakież to było odmienne uczucie od tego jak próbował mnie zgwałcić jego ojciec. To były dwie zupełnie inne osoby, dwa inne doznania.
Nagle przestał badać moją szyję i zaczął przyglądać się mi uważnie.
- Jeśli nie chcesz...
- Chcę - zaprzeczyłam i pocalowałam go.
Potem nie wiele pamiętałam. Ba! Nawet nie wiedziałam gdzie podziały się nasze ubrania! Liczył się tylko ON.
..............................................................................................................................................................
I powracam z nowym rozdziałem. Niektórzy (np. Agata Cz-S) będą zadowoleni z takiego rozwoju spraw.
Mam do Was taka malutką proźbę, Wam to zajmie chwilkę: komentujcie, no to bardzo motywuje.
Informacje znajdziecie na:
1. https://mobile.twitter.com/account
2. http://ask.fm/niania_psychopata
CZYTASZ=KOMENTUJESZ :-)
Pytania do LBA znajdziesz pod linkiem: http://becouseofyou-jb-wersja-ii.blogspot.com/p/blog-page.html
OdpowiedzUsuńLub na blogu w zakładce strony-Liebster Blog Aword
Cudowne ^^
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej ^^
OdpowiedzUsuńCudowne :*
OdpowiedzUsuńJakie to piękne <3 !
OdpowiedzUsuń